"Pewien człowiek, upadłszy przed nim na kolana, pytał Go: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" (Mk 10, 17-22)
Pytamy Boga o wiele rzeczy. Czasami nawet i na kolanach, choć te kolana nie zawsze świadczą, że otwieramy uszy naszego serca, że pytamy z jego głębi, gotowi na przyjęcie każdej odpowiedzi. W modlitwach bywamy gadatliwi (przed czym przestrzegał nas sam Jezus: Mt 6,7-15), skaczemy od pytania do pytania niecierpliwi, gdy odpowiedź nie pada od razu. Czy rzeczywiście zależy nam na usłyszeniu Bożej odpowiedzi? To pytanie powinniśmy zadać sobie sami jako pierwsze i odpowiedzieć na nie w głębi serca tak: "Mów Panie, bo sługa twój słucha.”
Słuchanie sercem jest rozeznawaniem, które jako uczniowie Jezusa powinniśmy przeprowadzać przed podejmowaniem ważnych decyzji. W kontekście małych spraw, wybieramy coś każdego dnia, ale nawet te małe wybory uczą nas pierwszej prawdy wyboru: wybieranie czegoś jest jednoczesną rezygnacją z czegoś innego. Wybierając lekturę książki, rezygnujemy z obejrzenia filmu, wybierając randkę z Jankiem, rezygnujemy z randki z Markiem. Cwaniacy próbujący złapać dwie sroki za ogon, odkryją prędzej czy później ciemne strony połowiczności i rozdarcia, które dalej prowadzą do frustracji i smutku ("On spochmurniał (...) i odszedł zasmucony").
"Nie jest bez znaczenia, w jakiej kulturze się obracamy, czym karmione jest nasze serce na co dzień: jakim słowem, jakimi obrazami, troskami, dążeniami. Jeśli pozwalamy, aby przenikał nas hedonizm, nasze serce będzie spontanicznie skłaniało się ku temu, co łatwiejsze, bardziej przyjemne, wygodne. Nasze pragnienia będą stawały się małe. Nasze potrzeby duchowe się "wyzerują". (...) Jezus przestrzega:/Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych./ Wydaje się, że współczesna choroba serca to hedonizm. Serce obciążone hedonizmem nie jest zdolne do słuchania. (...) Żyje w stlumionym niepokoju, w klimacie żądzy konsumowania, niepohamowanego gonienia za przyjemnością, mnożących się programów telewizyjnych czy informacji w Internecie, w których namawiany jest do ucieczki od rzeczywistości."
Pytanie: "Co mam czynić, by osiągnąć życie wieczne?" jest fundamentalne i wyjściowe, jeśli otwarliśmy nasze serca na tyle, by szukać w życiu przede wszystkim królestwa Bożego. Jeśli doświadczyliśmy łaski wiary tak prawdziwej, że Bóg stał się centrum naszego życia, to rozumiemy zasadnicze równanie Maksymiliana Kolbego, które wypłynęło z charyzmatu franciszkańskiego w=W. Posłuszeństwo Bogu nie tyle polega na przełożeniu Jego woli nad naszą, ile na ukryciu naszej woli w Jego, gdyż Jego wola jest miejscem bezpiecznym, kochającym i troskliwym. Szukanie najpierw woli Bożej, czyli nastawienie na słuchanie, to kolejny krok na drodze odkrycia powołania. Powołania, które zapisał ci w duszy Bóg, konkretna dla ciebie droga ku świętości. Powołanie nie jest bowiem pomysłem na siebie, jakimś dobrze zaplanowanym postanowieniem. Jest drogą daną przez Boga, która wymaga odkrycia.
Odkrycie powołania, jak odkrycie prawdy, wymaga ciszy i odsunięcia na bok zamysłów, przywiązań, planów i oczekiwań własnych. Skruszenia serca i oczyszczenia go, by zrobić w nim miejsce na Słowo Boga, które jest ciche i pokorne. Wyobraź sobie przełamanie własnego serca, tak jak Jezus łamie swoje serce, otwierając je dla nas podczas każdej ofiary eucharystycznej. Takie otwarcie to zaproszenie Jezusa do swojego życia, by zrobił z nim porządek i by w nim zamieszkał.
"Jezus czeka na podobne pytanie z naszej strony, ilekroć otwieramy Biblię. Musimy pamiętać, ze Biblia jest Księgą Życia, a nie poradnikiem dla szukających zatrudnienia, zawodu czy funkcji. Wychowuje nas do życiowych wyborow. Kto, przeniknięty mądrością Ewangelii, uchwyci sedno życia, jego sens i wieczną wartość, ten nauczy się także dobrze rozeznawać osobiste powołanie w codzienności."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz