W głębi każdego serca jest ciche, bezpieczne miejsce - mieszkanie Boga. W tej głębinie wydarza się uzdrawiajace spotkanie z Tym, który nas ukochał i stworzył. W tym miejscu też znajduje się prawda o nas samych; zapis pierwotnego obrazu nas - harmonia skomponowana o nas przez Stwórcę.
Grzech, cierpienie, kłamstwo są tym, co głębinę prawdy zamyka. Ukrywa pod gruzowiskiem nieuporządkowania, niezabliźnionych ran, destruktywnych emocji, fałszywych wyobrażeń. Potrzeba nam spotkać Jezusa Zmartwychwstałego, by w Jego obecności nasze serce doznało uzdrowienia i na nowo zapalało wiarą, nadzieją i miłością; byśmy przeżyli to, co było, w świetle prawdy i Bożej obecności i weszli do nowego życia - pełnego!
"Powrót do życia" to publikacja, która przeprowadzając nas przez biblijną drogę do Emaus, pokazuje, że jest to historia każdej zranionej, zawiedzionej osoby. Każdy, kto w poczuciu straty i skrzywdzenia schodzi w dół swojego życia, raniąc przy tym siebie i innych, jest jak uczniowie zmierzający do Emaus (wsi położonej poniżej Jerozolimy). Schodzimy w głąb rozpaczy i osamotnienia, uciekając od tego, co boli, co zawiodło nasze oczekiwania. Nawet, gdy obok nas pojawia się okoliczność łagodząca, pomoc, rozwiazanie, czy chociażby pocieszenie, nie przyjmujemy go, nie rozpoznajemy, bo zbyt mocno wtuliliśmy się w swoją rozpacz, w swoja prawdę.
Tak jak Zmartwychwstały przybliżył się do uczniów, tak przybliża się do nas w chwilach naszego cierpienia. Gdy mamy otwarte uszy serca, możemy dzięki Jego towarzyszeniu zobaczyć rzeczywistość z innej (Bożej) perspektywy. Uzdrawiająca moc Słowa Bożego i cicha obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie nie są czymś łatwym do przyjęcia. Uzdrowienie jest procesem, drogą, ale przede wszystkim jest możliwością, szansą, którą możemy odrzucić lub przyjąć.
Osobiście wielokrotnie doświadczyłam tego, że Słowo Boże odczytane sercem, opowiada moją własną historię (tak, jak opowiada historię każdego z nas), a ponadto jest nieustannie żywe, mówi o tym, co jest, bo jest "zdolne osądzić pragnienia i myśli serca" (Hbr 4,12).
Gdy w zdumieniu i niejako paraliżu przeżywam jedno ze spotkań z żywym Słowem, usłyszałam z ambony pytanie: "Czy spotkałeś Jezusa Zmartwychwstałego?". Gdy wahałam się podzielić świadectwem, Słowo powiedziało: "Idźcie i głoście"; gdy przechodzilam trudny czas odkrywania swoich korzeni, powiedziało: "Nim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię"; gdy miałam wątpliwość sensu swoich zmagań, powiedziało: " Widziałem cię pod figowcem"; gdy bałam się zranienia, powiedziało: "Bogu ufam, nie będę się lękał, cóż może mi uczynić człowiek". To wycinki z pozostawania w dialogu ze Słowem (żywym i skutecznym), które chce nas leczyć i prowadzić ku życiu w świetle odwiecznej miłości.
"Nowe życie wytryśnie z serca tego,
kto jest osadzony, zakorzeniony w głębi serca.
Ale życie serca może być płodne,
rozwijać się jedynie pod warunkiem,
że nie zostanie zaprzeczone." (Ps 130)
Pewnie, to dialogowanie ze Słowem może się wydawać szalone, jakieś takie niedzisiejsze. Ale jest to po prostu nie łatwe, bo wymaga wielokrotnego przełamywania własnego "ja". Chociaż prawda podawana nam przez Słowo jest czasami trudna, nawet bolesna, to nigdy nas nie pogrąża - przeciwnie - uzdrawia i podnosi. Proces oczyszczania, leczenia serca, przypomina oczyszczanie złota. Wypalanie w ogniu miłości boli, ale jego owocem jest prawda, pokój i dobro.
Uwierz, a za wiarą podaży ufność, za ufnością miłość. Uwierz, że to Bóg jako pierwszy oszalał z miłości do ciebie i jest to miłość na zabój, aż po grób, a nawet dalej - przez wieczność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz