16 czerwca 2023

(Pompeje) Jeśli szukasz zbawienia, rozpowszechnij różaniec

Bartolo Longo był człowiekiem poszukującym, jednak jego otwarte serce i zagubiona dusza znalazły przystań wśród kłamstwa i cienia. Zainteresowanie okultyzmem doprowadziło go do kościoła satanistycznego, którego został kapłanem. Podczas uroczystości zatwierdzenia kapłaństwa Bartolo usłyszał przerażające wycie, a ziemia zdawała się trząść pod jego stopami. Przeraził się tak bardzo, że stracił przytomność.


Nie odwiodło go to jednak od kościoła szatana, dopiero gdy życie jakie prowadził, zaczęło wysysać z niego wszystkie soki, radość i skupienie, gdy wyglądał już jak chodzące zwłoki i usłyszał od dawnego profesora pytanie: „Czy chcesz umrzeć w odosobnieniu? Być przeklęty na wieki?”, dostał nagłego zrozumienia. Odbył spowiedź generalną, żył w celibacie, przez dwa lata pomagał w szpitalu. Wrócił do satanistów, tylko po to, by podczas seansu spirytystycznego unieść do góry różaniec. Jednak jeszcze długo obawiał się, że gdy raz oddał się w ręce diabła, jego dusza nigdy nie uzyska zbawienia.

Wszystko było pogrążone w ciszy. Rozejrzałem się. Nigdzie nie było żywego ducha. Zatrzymałem się nagle i usłyszałem sile uderzenia mojego serca. W takiej ciemności umysłu przyjazny głos wydawał się szeptać mi do ucha słowa, które kiedyś już czytałem: <Jeśli szukasz zbawienia, rozpowszechnij różaniec. Tak jak obiecała Maryja — ktokolwiek będzie rozpowszechniał różaniec, jest ocalony.> Ta myśl rozdarła ciemności niczym błyskawica. Z rozpaczliwą desperacją wzniosłam do nieba ręce i oczy i płakałem, mówiąc: <Jeżeli prawdą jest to, co powiedziałaś św. Dominikowi, to ocalę siebie. Nie opuszczę Pompei, dopóki nie rozpowszechnię różańca po tej ziemi!> Nikt mi nie odpowiedział. Tylko głęboka cisza otaczała mnie zewsząd, ale spokój jaki nastąpił po burzy w mojej duszy, dał nadzieję, że mój płacz zostanie kiedyś nagrodzony. (B. Longo, 1981)

Znał już swoją drogę, swoją misję! Miał walczyć dla Boga z Maryją u boku. Jego działalność rozszerzała się i przyciągała wielu pomocników. Obraz Maryi rozdającej różańce kupiła na targu staroci siostra Maria Concetta de Litalla i podarowała go Bartolo. Ten przyjął prezent nie chcąc zrobić ci przykrości, jednak był to podarunek wątpliwy. Płótno było dziurawe, brakowało części nad głową Maryi, która przypominała surową wieśniaczkę, z kolei święty Dominik wyglądał jak bezdomny idiota, a obok niego stała święta Róża, którą artysta przerobił później na św. Katarzynę ze Sieny. Obraz naprawiono, a po jego publicznym wystawieniu, w przeciągu pierwszych godzin, zaczęły dziać się cuda.

Kto by przypuszczał że stare płótno, które kosztowało nieco ponad 3 £, które wjechało do Pompei na wozie z nawozem, zostanie narzędziem zbawienia dla niezliczonej ilości dusz! Stanie się dla ludzi tak bardzo cenne! W krótkim czasie zostanie wzniesione do rangi królewskiego tronu w monumentalnej świątyni zbudowanej specjalnie dla niego! Że wezwie pod swoje stopy nie tylko biednych obywateli Pompei, ale też tłumy wiernych pielgrzymów z innych krajów przybywających, by modlić się różańcem! Stanie się centrum religii cywilizacji i chwały! (B. Longo)


Bartolo wstąpił do świeckiego zakonu dominikanów i przyjął imię Rozariusz. Uczestniczył w wolontariacie i wraz z hrabiną de Fusco otwierał szkoły pomagające i kształcące sieroty oraz dzieci osadzonych. Ich bliska współpraca imponowała i przyciągała tak wielką uwagę, że sam papież zasugerował im małżeństwo. Pobrali się, lecz żyli jak brat i siostra.

Bartolo bardzo dużo pisał, układał modlitwy. Jego prace zainspirowały Jana Pawła II do dodania tajemnic światła do tajemnic różańcowych. Są to tajemnice trafnie odzwierciedlające problemy naszych czasów: rodzice zaniedbują sakrament chrztu swoich dzieci, małżeństwa się rozpadają, społeczeństwa odrzucają naukę Chrystusa i moralność, zanika w wiara w boskość Jezusa i w Jego żywą obecność w Eucharystii.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz