23 czerwca 2023

Asyż śladami świętych

Asyż miał być jednym z punktów na liście miejsc do zobaczenia podczas naszej wyprawy do Włoch. Nie spodziewaliśmy się, że będzie miejscem tak dla nas wyjątkowym i okaże się kluczowy w wędrówce po Umbrii.

23 VI '22. Zostawiliśmy samochód w podziemnym parkingu. Zmagając się tego dnia z silną migreną, znalazłam na mapie bazylikę św. Franciszka i ruszyliśmy. Brukowaną drogą pod górę, przez masywny łuk będący kiedyś bramą. Wita nas szeroki uśmiech starszego Włocha. „Non parlo Italiano. Scusi!” - mówię, ale pan śmieje się i mówi coś dalej nieugięcie. Nie rozumiem szczegółów, ale wiem, że mówi coś o naszych dzieciach. Biją od niego ciepło i radość. Idziemy dalej ku górze. W drodze wyłapujemy kawiarnię, do której już wiemy, że wrócimy później. Jak to mawiamy - najpierw trud, potem miód, choć zwiedzanie miasteczka, to jednak sama przyjemność!
Na zbiegu ulic moje spojrzenie łapią pierwsze różańce wykonane w Asyżu z tutejszych drzew i nasion. Nad sklepem znajduje się piękna mozaika Maryi z Dzieciątkiem. Takich wbudowanych w mury religijnych szczegółów jest tutaj pełno, praktyczny każdy dom ofiarowano w opiekę świętemu (najczęściej św. Franciszkowi). Ze sklepu wychodzi pani i wręcza nam obrazki z medalikiem. Patrzę na uśmiechniętą twarz chłopca z obrazka i nie wiem o co chodzi. Kobieta tłumaczy: „Carlo Akutis. Jest tutaj, musicie go odwiedzić!” Dzień wcześniej, nasz Włoski znajomy wspominał o Carlo. Uznaliśmy to za znak. Carlo czeka na nas. Pójdziemy. Jednak najpierw - bazylika.


Plac przed wejściem chronili karabinierzy. Kamień parował żarem. Wejście do bazyliki, było wkroczeniem do innej rzeczywistości. Otworzyła się przed nami piękna przestrzeń. Cicha i malownicza. Freski przyciągają spojrzenie, można studiować je godzinami, jednak rozejrzałam się za znakami. Gdzie jesteś Franciszku? Napisy skierowały nas do podziemia. Wąskimi schodami, w rzędzie poruszających się pielgrzymów.


Kamienny grób góruje nad skromnym pomieszczeniem. Posuwając się powoli, obchodzimy grobowiec na około. Wielu dotykało kamienia grobowca. Ja nie. Z jakiegoś powodu, nie małam odwagi, by to zrobić. Usiadłam w jednej z nielicznych ław i odmówiłam modlitwę wdzięczności za to, że we Włoszech jest Asyż i tak bardzo tętni duchowym życiem. (Niestety całkiem inaczej jest np. W Gubio, miejscu również ważnym w historii Franciszka.) Duchowość w Europie zachodniej zanika przykryta warstwą konsumpcjonizmu i powszechnego hedonizmu, jednak są miejsca, do których przybywają pielgrzymi z całego świata oraz lokalne wspólnoty nadal dbające o swoje piękne dziedzictwo. 

Jeszcze raz obeszliśmy świątynię, gdzie wystawiono również relikwie po św. Franciszku. Obejrzeliśmy szatę pełną łat i dziur, skromne sandały, kamień pod głowę. W drodze do wyjścia spostrzegliśmy, że nasz syn nie idzie za nami. Dostrzegłam go w głębi kościoła i obserwowałam przez chwilę, jak się rozgląda, szukając nas w tłumie. Był spokojny, ale na jego twarzy dostrzegłam niepokój i nagłą ulgę, gdy w oddali odnalazł wzrokiem mojego męża. Nagłe rozpoznanie. Bezpieczeństwo. Czy z nami nie jest podobnie, gdy w chwili trudu uświadomimy sobie obecność Ojca? Gdy pośród zewnętrznego hałasu, znajdujemy w naszych sercach miejsca ciche, w których można usłyszeć Jego kojący głos.


Na patio za bazyliką znaleźliśmy sklepik. Nie byłabym sobą, gdybym wróciła z takiego miejsca bez małej pamiątki. Nie wiedziałam też, kiedy następnym razem uda mi się odwiedzić to miejsce (okazało się, że wróciliśmy do Asyżu już w kolejnym roku, a nasze nieplanowane odwiedziny przypadły dokładnie tego samego dnia - w Dzień Ojca). W sklepiku, jak to zazwyczaj bywa - niezliczona ilość różańców. Pośród nich jeden przyciągnął moje spojrzenie. Wzięłam go do ręki i spostrzegłam, że zawiera relikwie ziemi z grobu św. Franciszka. Żaden inny różaniec nie zawierał relikwii. "Nie musiałam więc dotykać twojego grobu, Franciszku? Dajesz mi jego część do domu?" Wzruszyło mnie to. Podobnie jak błogostan, jaki opanował mnie tego dnia i migrena, która ustąpiła. Wszyscy odczuwaliśmy panujący tutaj pokój, przenikający aż do duszy.

„Musicie odwiedzić Carlo” - powiedziała starsza pani, ekspedientka w sklepiku z dewocjonaliami. „Jaki Carlo?” - myślę, ale wstyd mi przyznać, że nie wiem, o kim mowa. Ten „Carlo” to pewnie jakaś ważna figura w Asyżu. Potem słyszę słowa „błogosławiony” i „chłopiec”. Zapala mi się lampka i szybko kojarzę, że zaledwie dzień temu pewien znajomy opowiadał nam o niebywale młodym beatyfikowanym. Nim zdołałam przypomnieć sobie, co już słyszałam o tym Carlo, kobieta zastępuje wyszukiwarkę internetową i patrząc na nasze chodzące po sklepie dzieci, dodaje: „Musicie go odwiedzić, ze względu na syna. To będzie dla niego dobre.” A przez cały czas mówi, jakby chodziło o jej bliskiego, kogoś, kogo znała osobiście, kogoś… nadal żywego. Wręcza nam dwa medaliki z wizerunkiem Carla i napisem: „Eucaristia. La mia autostrada per il cielo”.

Siedząc przed relikwiami zaledwie piętnastoletniego (ubranego w dżinsy i bluzę) chłopca, czułam wiele emocji. Poczucie odpowiedzialności za mojego syna, obawy o jego przyszłość, z drugiej strony towarzyszyło mi zawstydzenie, że tak młody człowiek potrafił w pełni zaufać Bogu, oddać mu wszystko (siebie, swoją rodzinę, Kościół…), że swoim krótkim życiem, pełnym typowej dziecięcej codzienności, był świadectwem żywej wiary. Nad przezroczystym sarkofagiem zawieszono tablice z wyrzeźbionymi momentami z życia Carla. Uderza mnie spójność będąca jednocześnie kontrastem. Z jednej strony widzę chłopca bawiącego się z psami, programującego na komputerze, grającego w piłkę, ministranta, ucznia… a z drugiej mam świadomość jego niebywałej dojrzałości. Powiedział słowa, które nie wyszłyby z umysłu większości dorosłych.

Eucharystia to autostrada do nieba.
Wszyscy rodzą się oryginałami, ale większość umiera jako fotokopie.
Smutek to patrzenie na siebie. Szczęście to patrzenie w stronę Boga.
Nasz cel musi być nieskończony. Nieskończoność to nasza ojczyzna. Niebo czekało na nas od zawsze.

Zawstydza mnie duchowość Carla. Jego pełne oddanie i niewinność w adorowaniu Chrystusa. Codzienna Eucharystia, codzienny różaniec. Spieszenie na pomoc biednym. Organizowanie zbiórek. Przygotowywanie wystaw o cudach eucharystycznych. Ewangelizowanie kolegów przy każdej możliwej okazji i stanie przy własnej moralności nawet w obliczu niezrozumienia lub wykluczenia przez rówieśników. Przy tym wszystkim łagodność, nieustanna gotowość do dawania siebie innym, czyli świadczenie wiary własnym życiem, były tym, co charakteryzowało Carla.

Kolejnym ważnym miejscem do odwiedzenia w Asyżu jest grób św. Klary. Doczesne szczątki świętej znajdują się w podziemiach bazyliki pod jej wezwaniem. Tutaj również w bocznej kaplicy znajduje się oryginalny krzyż z San Damiano. Piękna jest historia relacji świętej Klary ze świętym Franciszkiem i niesamowite jest to, że oboje spoczywają w jednym włoskim miasteczku. Przejście od bazyliki do bazyliki przywidzi na myśl odwiedziny u przyjaciół w rodzinnym miasteczku. Jestem przekonana, że czuwają nad Asyżem i to dzięki nim każdy odwiedzający to miejsce, ma okazję wyciszyć się w modlitwie i otrzymać Boże błogosławieństwo.


Dla mnie Asyż to miejsce spotkania. Ze świętymi, z Bogiem, z samą sobą. Kawałek historii kościoła, której serce nadal bije. Na każdym rogu znajdujemy ślady tej historii. Pozwalając sobie, zagubić się nieco między uliczkami, trafiamy do kościoła stojącego na miejscu rodzinnego domu św. Franciszka. W jego wnętrzu zachowała się cela, w której rozgniewany ojciec zamykał młodego Francesco, by ten przestał marnować czas i pieniądze na pomoc ubogim. Gdy jego powołanie nie znajdowało uznania u ojca, Franciszek oddał mu wszystko i stojąc przed nim nagi, powiedział: Od tej pory będę mówił Ojcze nasz, któryś jest w niebie.


Świadectwo jego wiary poruszyło cały świat i było przyczyną licznych nawróceń i powołań do życia zakonnego. Odrzucenie marności tego świata, służba bliźnim, całkowite oddanie się woli Boga - jakże skrajnie odmienna postawa od tego, co współczesny świat uznaje na normę. To pokazuje, jak bardzo potrzeba nam obecnie wstawiennictwa św. Franciszka.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz