05 kwietnia 2024

Rozpoznać Jezusa w drodze

Rok temu Ewangelia o drodze do Emaus zapoczątkowała tydzień biblijny na @ryczacaowieczka. I tym razem poruszyła serce do zastanowienia się nad anielską cierpliwością Jezusa i jego pedagogiczną umiejętnością prowadzenia swoich uczniów.

Nasze Emaus to cel obrany przez nas samych. Jakiś plan, pomysł na siebie i swoją przyszłość. Idziemy zasmuceni, licząc pewnie w skrytości na nowy początek. Tyle jest w naszych rękach - zadecydować i iść. Ale obrana droga nie zawsze jest tą, którą wybrał dla nas Bóg. I tak możemy być Kleofasem, który idąc obok Pana, nie zorientował się w znakach i proroctwach. Nie rozpoznał twarzy Boga, którego przecież (niby) znał tak dobrze. Czy rzeczywiście Go znał?


Rozpoznanie

„Oczy ich były jakby przesłonięte”. Jezus nie ukrywał się przed uczniami, to ich „przesłonięcie” serc spowodowało brak rozpoznania. Co nim było? Brak wiary i związane z nim przerażenie względem wieści od kobiet? Rozżalenie, mylne wyobrażenie Boga, bo przecież miał wyzwolić lud Izraela? Brak otwartego serca, które potrafi przyjąć to, co oferuje Pan?

Uczniowie nie byli gotowi, by przyjąć Dobrą Nowinę o zmartwychwstaniu i my nie jesteśmy czasami gotowi przyjąć dobro zaplanowane dla nas przez Boga, bo łamie ono nasze wyobrażenie, burzy naszą strefę komfortu.

Moment rozpoznania jest ułamkiem sekundy, jak przełamanie chleba. Nagle serce zaczyna pałać, nagle serce rozumie i wtedy dla umysłu wszystko staje się jasne. Wracamy do źródła, do naszej wewnętrznej Jerozolimy, w której mieszka Bóg i gdzie realizuje się jego wola.


Zaproszenie

„Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w imię moje, tam jestem pośród nich”. Kleofas i drugi uczeń „rozmawiali z sobą o tym wszystkim co się wydarzyło”, dzielili się doświadczeniami, wiadomościami, mając w centrum uwagi utraconego Pana. Inaczej niż za życia Jezusa - gdy Ten zapowiadał im w drodze własną mękę, ci rozprawiali, który z nich jest pierwszym spośród nich.

Żal po Jego utracie zajmował całe miejsce w ich sercach. Towarzyszyły im ból i strach, ale w tej drodze, w której myślą jednoczyli się w Panu, Ten przemienił je w nową nadzieję. Stanął między nimi, delikatnie i stopniowo odsłaniając kurtynę prawdy, tak, by nie sparaliżowała, a dodała skrzydeł, by mogli z radością i pałającymi sercami pobiec i głosić.

Cierpliwy do czasu dozna przykrości,

ale później radość dla niego zakwitnie. (Syr 1, 22-23)


Cierpliwość

Cierpliwy cierpi. Oczekiwanie jest dla człowieka bólem, bo instynktownie przywykliśmy karmić niedosyt, ocieplać chłód, zagłuszać ciszę, brać pierwszą lepszą okazję. To po ludzku słuszne, bo przecież… okazja może się już nie powtórzyć. Ale Pan troszczy się o swoje dzieci, które nawet po zaślepieniu i opanowaniu lękiem, doznają kolejnej szansy na rozpoznanie. Uczy nas cierpliwości. Pan da - we właściwym czasie. Potrzeba wiary i ufności, by iść z tą myślą przez życie. Potrzeba jednego - Jego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz