01 lutego 2024

Bóg mieszka w głębinach

Pustka jest bardzo ważna, bo właśnie przez nią Pan Bóg subtelnie przypomina: "Widzisz, to cię nie wypełniło".

Nie wierzę już w przypadki, a w Boży ład.
 Pan zaskakuje nas tym, jak wszystko się układa, jak łączy i uzupełnia. Nie zawsze potrafimy to dostrzec. Zazwyczaj książki czekają na swoją kolej i również „Hewel” dojrzewał na półce. Dojrzał tuż przed wyjazdem na rekolekcje w ciszy. Pięknie połączyła się treść tej książki z tym, co odsłoniło się przede mną na rekolekcjach w Centrum Formacji Duchowej. (Dodam, że dla mnie rdzeniem tej książki jest pierwsze 90 stron. 90 wspaniałych stron.)

Wielu ludziom wydaje się, że istnieją jedynie wówczas, kiedy mogą się wypowiedzieć, zabrać głos, przez moment stać się słuchanym, a właśnie to w milczeniu i postawie słuchania poznajemy najgłębiej siebie samych. Bez ciszy, nasze życie to unoszenie się na powierzchni, prześlizgiwanie się przez codzienność. Bóg mieszka w głębinach. W naszych głębinach.

Doświadczenie ciszy bywa luksusem w dzisiejszych czasach. Otaczamy się ciągłym hałasem, choć naturalnym środowiskiem człowieka jest właśnie cisza, jak cisza przyrody, której jesteśmy częścią. Nasza nieodporność na hałas (zewnętrzny i wewnętrzny) sprawia, że odłączamy się od prawdy o sobie. „Nie lubię ciszy” - słyszeliście kiedyś takie zdanie? Sęk w tym, że to nie cisza jest tu obiektem „nielubienia”. Ludziom stroniącym od cieszy nie podoba się to, co w ciszy słyszą, co w niej wypływa na powierzchnię - a jest to prawda o naszym wnętrzu. Nasze niespełnione pragnienia, obawy, zranienia, zawiedzenie, strach.

Kto nie pogodził się z brakiem i samotnością jako nieodłącznymi elementami bycia człowiekiem, będzie uciekał w różne namiastki, które dadzą chwilowe zaspokojenie, ale nigdy nie nasycą serca.

Staramy się więc zagłuszyć ciszę, wypełnić siebie namiastką szczęścia, lecz „wszystko jest ulotne prócz Boga”. Tylko Jego obecność nas kształtuje, Jego miłość trzyma nas w istnieniu. I wiecie, co jest najwspanialsze? Że On zawsze Jest. Zawsze czeka. Nawet, kiedy (wydaje się nam, że) milczy, to nadal mówi.

Żeby usłyszeć ten podnoszący nas głos, musimy czasami odgruzować naszą obecność. Odsunąć na bok oczekiwania i zmartwienia, by w ciszy, z pustymi rękoma i otwartym sercem, spotkać się z Nim w Jego Słowie.

To bardzo osobliwe. Gdy modlę się do Boga, dokładniej, gdy mówię do Niego, nie czuję zupełnie nic, lecz gdy siedzę cicho w Jego obliczu, wtedy czuję się otoczona Jego obecnością.

Chciałabym nie bać się ulotności. Przyjmować przemijanie z radością. Świat oczyszczony ze wszystkiego co kruche, staje się pełny Boga. Dzięki przemijalności chyba dostrzegamy cień pierwotnego piękna - tego najważniejszego i najpełniejszego - samego jego źródła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz