07 lutego 2024

Matka Boga, która jest cała piękna

Dziś kolejny dzień Jezus uczy nas o czystości (Mk 7, 14). Głosi rewolucyjne przekonanie, że nieczystość nie pochodzi z zewnątrz (z jedzenia, z nieumytych rąk czy naczyń). To grzech sprawia, że stajemy się nieczyści, przez co oddala nas od Boga. To w ludzkim sercu rodzą się prawdziwe brudy i sami je pielęgnujemy, przyzwalając sobie wewnętrznie na grzech: myślą, czynami, słowami.

Dlaczego człowiek wszedł w mrok grzechu i w chaos? Ponieważ przestał słuchać Boga.

Nieczystość to przeciwieństwo piękna. Piękno zaś ma swoje źródło w przedwiecznym akcie stworzenia. Gdy Bóg stwarzał świat, wszystkie jego dzieła były dobre - piękne. Tam, gdzie mieszka duch Boży, jest dobro i piękno. To na te cechy reagujemy naturalnym westchnieniem pełnym zachwytu. G.K. Chesterton mówił, że jeśli świat ulegnie zagładzie, to nie ze względu na brak w nim raczy cudownych, ale przez brak zachwytu nad nimi.

Pierwsze jest Słowo Boga i słuchanie Słowa, potem są piękne dzieła, które rodzą się z posłuszeństwa Słowu, a na końcu jest zachwyt. Świat został stworzony i był dobry i piękny, bo był posłuszny Słowu Boga.


W ubiegłym tygodniu Kasia (@opty_mama) cytowała u siebie Jadwigę Zamoyską. I bardzo poruszył mnie jej krótki wpis. Mówi się, że zmianie ulegają kanony piękna, ale chyba jednak to nasze upodobania stają się wypaczone. Samo piękno jest stałe, bo to wartość Boża, wartość wypełniona Słowem. Piękno jest ponadczasowe. Niestety najpiękniejsze wartości stają się tylko niemodne, co piętnowane. Całkiem niedawno miała miejsce premiera pewnej książkowej publikacji, która „obnażała prawdę” o kościele, pokazując, że piętnuje od wyzwoloną Ewę i wywyższa posłuszną gąskę Maryję, która nie ma swojego zdania, ani woli. „Niech żyje wolność!” — chwytliwe hasło, które już nieraz zapędziło ludzkość z krwawy kozi róg. Problem w tym, że piękne pojęcie wolności pada ofiarą manipulacji i niebezpiecznie odrywa się od jej najlepszej przyjaciółki — odpowiedzialności.


Zwróciliście uwagę na to, że już w Ewangelii Jezus mówił o takich grzechach jak nieprzyzwoitość i wyuzdanie? Zauważyliście, że już w Fatimie Matka Boża wspominała pastuszkom, że moda staje się nieprzyzwoita? Co powiemy o obecnych czasach? Nie chodzi tu oczywiście tyle o przykrótkie spódniczki czy wycięte dekolty, ile o to, z czego wynikają te tendencje i do czego prowadzą. Jadwiga Zamoyska słusznie zwróciła uwagę na to, że nieprzyzwoity ubiór może się stać przyczyną grzechu osoby na niego patrzącej, której uwaga zapewne automatycznie skupi się na ocenie tego, co zewnętrzne i na tym się zatrzyma.

Osoby bawiące się zalotnością twierdzą czasami, że "ostatecznie" nic złego nie robią: zapominają, że zgrzeszyć można nie tylko wyraźnym czynem, myślą, mową, ale i spojrzeniem, słuchaniem tego, czego słuchać się nie powinno; zapominają, że jeżeli lekkomyślność na razie żadnych grzechów nie powoduje, to śliską do nich toruje drogę.

Zapominają, że chociażby same siebie od znacznej szkody ustrzegły, to szkodzą tym, w których sercach wzniecają czy to zawodne nadzieje, czy szkodliwe marzenia i namiętności. Niełatwo własne grzechy odpokutować i szkodę sobie zadaną naprawić, ale któż naprawi szkodę innym duszom wyrządzoną? ("O wychowaniu")

To nie jest kwestia smaku. Wewnętrzna świadomość tego, że nasze decyzje wpływają na otoczenie i poczucie skromności płynące z serca sprawiają, że przyzwoitość znajduje odbicie w stroju, zachowaniu i języku.

Może i brzmi to pouczająco, ale wierzcie mi, że mówię tutaj też o sobie, własnym zagubieniu, rozwoju, błędach, za które musiałam lub będę musiała zapłacić.

Czystość to prawdopodobnie słowo roku dla mnie do rozważenia. Zapewne nie bez przyczyny w tegorocznym losowaniu patrona znalazła mnie Maryja oraz intencja modlitwy, by dziewczęta i kobiety szanowały swoją godność. Zapraszam was, Kochane, do modlitwy w tej intencji.

Niedawno wpadła w moje ręce publikacja wydawnictwa Salwator „Maryja. Cała piękna”. Wpasowała się idealnie w tę tematykę, w moje rozważanie, obecne potrzeby i… cóż, jest coś jeszcze szczególnego, co mi mówi, że jest w tym palec Boży, ale zachowam to dla siebie.

Kiedy czytamy Pisma, On ciągle nas stwarza przez swoje Słowo. Także podczas lectio divina z Maryją będzie stwarzał nasze oczy, uszy serce, byśmy słyszeli i widzieli sercem Matkę Boga, która jest cała piękna.

Maryja najlepiej pokazuje nam własnym przykładem, czym jest piękno i jak do niego dążyć. Oczywiście warto się nad tym pochylić, rozważyć i odnieść do codzienności. Nie chodzi bowiem o to, by popaść z dewocyjność pozbawioną codziennych wyzwań — na takim bowiem obrazie zatrzymali się pewnie autorzy książki, o której wspominałam w pierwszej części wpisu. Maryja, to kobieta żyjąca Słowem w każdej chwili swoich szarych, trudnych zadań (gospodarowania, wędrówek, relacji, wychowywania), to pozwoliło jej postąpić zgodnie z planem Bożym, w harmonii z muzyką Słowa, by dokonał się największy z cudów. Jej piękno odsłania się przed nami w uważnym czytaniu.

Zapraszam Was do odkrywania piękna na nowo z Maryją.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz